Satelity okołoziemskie oprócz swych wielu zadań, które wykonują na orbicie, stanowią pewien ciekawy element podczas obserwacji nocnego nieba. Ostatnio coraz częściej toczy się dyskusje na temat wpływu satelit na obserwacje astronomiczne prowadzone z Ziemi. W tym artykule poświęcę kilka słów temu zagadnieniu.
Grafika: AST SpaceMobile
W sobotę, 10 września tego roku, za sprawą rakiety Falcon 9 od SpaceX na orbitę okołoziemską wyniesiony został satelita BlueWalker-3. Jest to największy w historii system komunikacji komercyjnej. Prototyp wyprodukowany przez firmę AST SpaceMobile ma pozwolić na stworzenie “kosmicznej” mobilnej sieci, pozwalającej bezpośredni kontakt ze zwykłymi telefonami. Jest to dopiero jeden prototyp, a planowane jest wyniesienie na orbitę całej konstelacji takich satelitów, niektóre mogą być nawet większe od BlueWalker’a-3.
Po pełnym rozwinięciu paneli, tarcza BlueWalker’a-3 będzie miała powierzchnię aż 64m2. Powodem dla którego satelita jest tak duży, jest to, że aby móc komunikować się z telefonem o małej mocy zewnętrznej potrzebna jest duża antena o dużej mocy zewnętrznej, by móc dotrzeć do takiego urządzenia. Satelita z panelami o tak dużych rozmiarach będzie doskonale odbijać światło słoneczne, przez co może stać się bardzo jasnym obiektem na nocnym niebie. Tysiące satelitów, które znajdują się na orbicie okołoziemskiej są już wystarczającym problemem. Sieć tak dużych obiektów na orbicie może zagrozić obserwacjom naukowym prowadzonym z Ziemi. Dobrze znanym przykładem satelitów zanieczyszczających noce niebo to kontrowersyjna sieć satelitów Starlink.
Od rozpoczęcia w 2019 roku projektu na orbicie znalazło się już blisko 2200 satelitów Starlink. Są one jednak dużo mniejsze, a nowo wypuszczane modele posiadają na sobie powłoki zapobiegające odbijaniu przez nie dużych ilości światła. Nadal jednak są nad nami obecne i cały czas widoczne.
Przykładowe zdjęcie gwiazdy Albiero w towarzystwie satelitów Starlink.
Na pracę dużych teleskopów naziemnych, jak VLT (Very Large Telescope) satelity Starlink mają mały wpływ. Jednak zakłócają one już bardzo mocno szersze przeglądy nieba. Pojawienie się na niebie satelitów o nieporównywalnie większych rozmiarach i zdolnościach do odbijania światła może być zagrożeniem dla naziemnych obserwacji astronomicznych.
W przeszłości astronomowie mieli już do czynienia z bardzo jasnymi satelitami. Były to satelity Iridium, które przy odpowiednim ustawieniu mogły lokalnie dla obserwatora odbijać światło Słoneczne, tworząc flarę o jasności nawet -8 mag. Przewyższały one jasnością wszystkie obiekty na nocnym niebie oprócz Księżyca. Jednak flary które tworzyły nie były częstym zjawiskiem i były widoczne lokalnie, przy odpowiednim ustawieniu obserwatora. W 2020 roku ostatni satelita Iridium został już zdeorbitowany i problem z flarami Iridium zniknął.
Jasne satelity, które pozostają na naszym niebie to wyżej wspomniane Starlinki, które sporadycznie powodują flarę osiągającą -3/-4 mag, dzieje się to zwykle krótko po wyniesieniu nowych satelit na orbitę. Jasnym satelitą jest również Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS), której przeloty cieszą się dużą popularnością wśród astro-amatorów. W dogodnych warunkach podczas przelotu stacja może osiągnąć jasność -4 mag, czyli zbliżoną do jasności Wenus.
Ślad przelotu ISS na długo naświetlanym zdjęciu, fot: Helmut Schnieder / APOD
Obecnie astronomowie budują grupę do rozpoczęcia działań w celu rozwiązania tego problemu. Centrum ds. Ochrony Ciemnego i Cichego Nieba przed Zakłóceniami Konstelacji Satelitarnych przy Międzynarodowej Unii Astronomicznej rozpoczyna działania aby znaleźć rozwiązanie problemu związanego z zanieczyszczaniem nocnego nieba przez sztuczne satelity.